Najbardziej interesujące w tym powrocie do historii Wyspy Ryboludzi jest to, że w obecnej epoce pełni ona niemal tę samą rolę, jaką pełniła, gdy została wydana po raz pierwszy.
Całkowicie wczuwam się w to głupie podekscytowanie, które wywołuje motyle w brzuchu, gdy zastanawiasz się, czy dziewczyna, która ci się podoba, mogła być zazdrosna o coś więcej niż tylko o tę inną dziewczynę.