© BIRD STUDIO/SHUEISHA, TOEI ANIMATION

Po tym, jak w zeszłym tygodniu zaobserwowaliśmy, że sprawy nieco za bardzo zwolniły, cieszę się, że Daima powróciła do swojego zwykłego tempa i zapewniła nam jeden z to jak dotąd najbardziej pełne akcji odcinki. Chociaż mówiąc „intensywna akcja”, mam na myśli bardziej klasyczne standardy Dragon Ball niż to, czego można się spodziewać po Z lub Super, ponieważ większość z nich dotyczy Goku i przyjaciół odpierających mooki próbujące szturmować stolicę króla Gomaha. W związku z tym nie jest to najbardziej zapadająca w pamięć akcja w Dragon Ball i choć nadal w dużej mierze zapewnia zabawę, oferuje także pewne rzeczy, które moim zdaniem mogą być punktem spornym.

Zanim jednak przejdziemy do tej części, mamy jeszcze jedno interesujące odkrycie fabularne. Gdy król Gomah rzuca wszystkie swoje siły na Goku i przyjaciół, zauważa, że ​​jeden z nich jest w posiadaniu potężnego przedmiotu zwanego Trzecim Okiem. Nie jest to pierwszy raz, kiedy o tym wspomina, ale dopiero teraz dowiadujemy się, dlaczego tak bardzo tego chce. Był używany przez poprzednich Najwyższych Królów Demonów i zapewniał im niezwykle potężną magię, ale został utracony, gdy Dabura próbował ukraść go swojemu ojcu, tylko po to, by zaginąć podczas transportu. Chociaż to wciąż dawało Daburze możliwość pokonania jego taty i przejęcia władzy, później wróciło, by go ugryźć, ponieważ bez Trzeciego Oka był bezradny wobec Majin Buu i ostatecznie stał się jedną z jego przekąsek. W ten sposób dowiadujemy się również, że król Gomah był w rzeczywistości wicenajwyższym królem demonów Dabury i otrzymał swoją obecną pozycję tylko dlatego, że był następny w kolejce, gdy Dabura umarł. Chociaż to przynajmniej czyni jego przejęcie uzasadnionym, wyjaśnia również, dlaczego tak desperacko pragnie stawić czoła wszelkim dostrzeżonym zagrożeniom. Jego pozycja jest daleka od pewności, a widzieliśmy już, jak wiele psów zjada psy w Królestwie Demonów, więc logiczne jest, że ma głęboką paranoję na myśl o tym, że ktoś go ściga. Cholera, biorąc pod uwagę, że większość jego działań była dość powściągliwa w porównaniu z innymi złoczyńcami Dragon Ball, prawie szkoda mi tego faceta, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo już udowodnił, że jest tyranem, prawdopodobnie można założyć, że nie musi tego robić zdobyć moc, jaką może zapewnić mu Trzecie Oko.

Więc kto z załogi Goku jest tym, który trzyma przedmiot o tak niezgłębionej mocy? Cóż, oczywiście Hybis! Mówiąc dokładniej, pewnego dnia natknął się na niego i pomyślał, że będzie to miły mały dodatek, który można założyć na klamrę paska, będąc w błogiej nieświadomości, czym tak naprawdę jest. To samo w sobie jest dość zabawne, ale nie tak zabawne, jak to, co dzieje się, gdy król Gomah nakazuje Degesu, aby mu to odebrał. Genialnym pomysłem Degesu jest założenie kobiecego przebrania i ofiarowanie mu w zamian całusa, co przypomina knebel rodem z wczesnego Dragon Balla. Biorąc pod uwagę to, co widzieliśmy o jego osobowości, spodziewałem się, że Hybis natychmiast się na to nabierze, ale ku mojemu zdziwieniu był odporny na zaloty Degesu. Zamiast tego Hybis oferuje oko w zamian za głupią czapkę, którą Degesu nosi jako część przebrania, i to naprawdę jest o wiele zabawniejsza. Co ciekawe, Degesu nie ofiarowuje od razu Trzeciego Oka królowi Gomahowi, a biorąc pod uwagę, że jest on tytułowym bohaterem przyszłotygodniowego odcinka, zastanawiam się, czy zobaczymy, jak Degesu w ostatniej chwili wykonuje dźgnięcie w plecy i próbuje używając go dla siebie. Biorąc pod uwagę, że Degesu nie zrobił wiele poza byciem chłopcem do bicia króla Gomaha, byłby to zabawny zwrot akcji i choć nie wyobrażam sobie, żeby mu się to udało, jestem pewien, że taka próba byłaby całkiem przezabawna.

To prowadzi nas z powrotem do wielkiej sceny bitwy z tego tygodnia, w której Goku, Vegeta i Piccolo walczą z… kilkoma zbirami z bronią laserową. Jeszcze raz chciałbym wyjaśnić, że chociaż dobrze się bawiłem, sprawdzając, jak bardzo ten serial obniżył poziom mocy w porównaniu z wieloma najnowszymi mediami Dragon Ball, znajduję wiele rzeczy o wysokiej stawce żeby było zabawnie, a neurony w moim mózgu są aktywowane przez nowe transformacje lub duże wiązki energii, tak samo jak każdy inny wieloletni fan serii. Mimo to nie mogę udawać, że nie ma nic dziwnie zabawnego w widoku takiej osoby jak ta trójka, której naprawdę zagraża jedynie banda żołnierzy z czołgami i karabinami laserowymi. Szczególnie wspaniale było zobaczyć, jak Vegeta dumnie przechwala się, że Saiyanin taki jak on nie boi się broni promieniowej i w krótkim czasie zostaje zestrzelony. To trochę żałosne, jasne, ale biorąc pod uwagę, że taki moment nie jest dla niego aż tak niezwykły, trudno się tu aktywnie denerwować. Mimo to, chociaż to, co dostaliśmy od gigantów kilka odcinków temu, przynajmniej funkcjonowało jako dobre budowanie świata, wydaje się to znacznie bliższe faktycznemu bagatelizowaniu tego, jak zwykle silne są te postacie. Chociaż cała akcja jest tu wystarczająco solidna i całkiem zabawnie jest widzieć, jak łączą siły z załogą króla Kadana, aby odeprzeć armie Gomaha, nie winiłbym nikogo, kto chciałby oskarżyć o faul za to, jak się to wszystko potoczyło. Jeśli nic więcej, to myślę, że to kolejne dobre przypomnienie, aby nie brać zbyt poważnie skali mocy tej serii, ale nawet mając to na uwadze, mam przynajmniej nadzieję, że w finale sytuacja nieco się poprawi, więc będziemy widzę, że wszystko kończy się z dużo większym hukiem.

Ocena:

Dragon Ball Daima jest obecnie transmitowany strumieniowo na Crunchyroll.

Categories: Anime News