Jestem na jednym z tych mangowych szaleństw. Zwykle czytam albo dłuższe serie mang, albo powieści, których ukończenie zajmuje mi trochę więcej czasu, a potem mieszam w szaleństwie krótszą mangę i pierwsze tomy, które mnie intrygują.

I cóż, obecnie przerabiam dużo mangi i wszystkie wydają się czymś, o czym chcę wam opowiedzieć. Mogę trochę podwoić posty w mandze.

Dlaczego podniosłem smoka w kuchni

Szukałem słodszej fantazji. Wiesz, coś z odrobiną fantazji, ale nie za dużo krwi ani fanservice. A Dragon in the Kitchen miał bardzo słodkie podsumowanie.

Oficjalne podsumowanie

Europa Wschodnia, lata 80. Studentka sztuki japońskiej znajduje w swoim nowym domu tajemnicze jajko. Z niej rodzi się małe stworzenie przypominające jaszczurkę, które krzyczy dziwnym głosem i zaczyna się ich nowe wspólne życie.

Moje pierwsze wrażenie

Aww, to mi przypomina How to Raise Twoja mama

Co mi się podobało

Ułożę je w losowej kolejności.

Pierwszy smok w kuchni dał mi dokładnie to, czego chciałem. W tym przypadku była to manga fantasy, a nawet manga realizmu magicznego (co też jest fajne), która nie stała się zbyt ciężka. Pierwsza część to prawie kawałek życia, a mały Lizard-kun był absolutnie uroczy.

Podobało mi się, jak elementy fantasy są wplecione w resztę historii. Nie jest ich tak wiele, ale te kilka, które są obecne, zapada w pamięć i bezproblemowo dopasowują się do siebie. Sprawia, że ​​zastanawiasz się, czy możesz zobaczyć jutro smoka, jeśli poświęcisz trochę więcej uwagi.

Nie ma zbyt wielu postaci, o których można by mówić. Oprócz Nona, który jest głównym bohaterem, w tym obcym kraju pomaga Nono przyjaciółka jej matki i jej własna córka. Oto strażnik leśny, którego przedstawiamy w połowie, i kolega ze szkoły, którego widzimy tylko raz lub dwa razy.

To rzadka obsada, co oznacza, że ​​spędzamy dużo czasu tylko z Nono i Lizard-kun. I naprawdę, to jest najlepsza część mangi, więc nie narzekam.

Smok w kuchni udaje się szarpać struny serca bez zbytniego nalegania. Było kilka naprawdę wzruszających momentów, które bardziej doceniałem ze względu na to, jak bardzo były ugruntowane. A jeśli czytasz mangę, na samym końcu znajduje się dodatkowy rozdział. Jednorazowy strzał, który nie jest bezpośrednio związany z historią. Nie powinieneś tego pomijać, to urocze!

Masz jakieś wady?

Ale Dragon in the Kitchen to nie tylko lekki kawałek życia dziewczyna i jej smok. Mam wrażenie, że gdyby tak było, mógłbym polubić to bardziej. Są w to wplecione dwa wielkie konflikty. Jeden jest lepszy od drugiego, ale moim zdaniem oba mają swoje wady.

Pierwszy z nich to złowieszcze zrozumienie, że smoki stają się ogromnymi i potężnymi stworzeniami, które z łatwością mogą zniszczyć i zabijaj bez zbytniego problemu. Istnieje rodzaj narracji między kulturą a naturą. W przeszłości istniały smoki, które prawie zniszczyły całe miasta, więc co się stanie, gdy ten dorośnie?

Właściwie bardzo podoba mi się ten pomysł. Myślę, że to sprawiedliwe. A jako ktoś, kto posiadał psy, których ludzie się bali, osobiście też bardzo się z tym związałem. To trudne pytanie i myślę, że Dragon in the Kitchen poradził sobie z nim całkiem nieźle. Ale też zbyt szybko porzucił ten wątek. Ostatecznie nie było wystarczająco dużo czasu, aby rozwinąć ten konflikt w sposób, który kazałby mi wierzyć, że istnieje realna szansa, że ​​sprawy potoczą się inaczej niż były.

Drugi konflikt to ten raczej niejasne niepokoje polityczne w kraju, w którym studiuje Nono. Jest studentką wymiany zagranicznej na stypendium artystycznym, więc tak naprawdę nie wie, co się dzieje. Takie jak. My też nie i słyszymy tylko drobne fragmenty w tle. W późniejszych rozdziałach pojawia się niejasny sentyment do obcokrajowców.

Problemem z tym nie jest sama fabuła, ale szczerze mówiąc, nie wiem, o co chodziło. Prowadzone są rozmowy o wolności, zamkniętych granicach i braku pracy, ale nie ma prawdziwych szczegółów na temat tego, co dzieje się w praktyce. Mieszkańcy tego kraju mówią po czesku, a dzieje się to w latach 80., więc zakładam, że była to próba zobrazowania europejskiego komunizmu i cóż… Może z powodu mojej osobistej historii wydawało mi się to raczej niezdarne.

Po prostu wydawało się to nie na miejscu.

Wniosek

Więc masz to. To manga, która naprawdę ma dobre i złe punkty. Myślę, że wylądowałem na nieco dobrym ogólnie. Naprawdę bardzo lubiłem Lizard-kun, a jego związek z Nono był cudowny. Oglądałbym to jako anime.

To tylko cztery tomy, więc łatwo się przez niego przeczytać, ale zrozumiem, że niektórzy mogą czuć, że to nie jest ich filiżanka herbaty. Potem jeszcze raz spójrz na tę małą twarz!

Categories: Anime News