© Eiichiro Oda/Shueisha, Toei Animation

W 10. odcinku Wyspy ryboludzi wszyscy piraci Słomianego Kapelusza są w doskonałej formie, choć niekoniecznie w najlepszym wydaniu.

Załoga Hody’ego Jonesa i Vandera Deckena wkroczyła do zamku Ryugu, co wywołało nowy konflikt. Zarówno Zoro, jak i Usopp mają tutaj szansę na wygięcie się. Uwielbiam, gdy Usopp prezentuje wyjątkową amunicję do procy. Zoro daje nam więcej tego, czego można się spodziewać: prosty światopogląd, który skutkuje honorową akcją, po której następuje zacięta walka. Walka Zoro i Hody’ego jest wystarczająco ekscytująca, z dużą ilością płynnego ruchu, którego nie zakłócają zbyt wiele efektownych eksplozji ani dużych uderzeń. Zastosowanie wysokiego kontrastu czerwonych i niebieskich akcentów na ich broni było mądrą decyzją, ponieważ pomogło zapewnić widzom przejrzystość tego, co dzieje się na ekranie.

Nico Robin też ma świetną scenę flex, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Są długie fragmenty, w których może jedynie opowiedzieć o świetle lub zareagować na wydarzenia dziejące się gdzie indziej, nie robiąc wiele. Za każdym razem, gdy Nico Robin robi coś fajnego, jest to jak wynurzanie się z powierzchni wody, aby zaczerpnąć duży oddech świeżego powietrza, a dziś jestem odświeżony. Ujęcie, na którym uśmiecha się, gdy wychodzi, było wisienką na torcie.

Ostatnia scena Sanjiego jest zgodna ze wszystkim, co mówiłem do tej pory: wielka słabość Sanjiego miała zabawne konsekwencje. Pewnie, że wszyscy byliśmy już wcześniej spragnieni. Być może nawet napalony! Ale drogi czytelniku, czy kiedykolwiek byłeś tak przygnębiony, tak katastrofalnie pragnąłeś tego, że dziecko renifera rozpłakało się, a pragnienie mogło cię zabić? Ponieważ Sanji to zrobił i przy okazji zamienił się w kamień (?!). Naprawdę legenda w krainie wstydu.

Ocena:

One Piece Log: Saga o wyspie ryboludzi jest obecnie transmitowana strumieniowo na Crunchyroll.

Categories: Anime News